Mamy plażę i chciałem zapytać ciebie jako wytrawną Instagram erkę Jakie są trzy najpiękniej. Plaża gdzie Jak wybić foto będzie tyle lajków co. Ja na pewno tam nie byłam bo one są na pewno bardzo daleko Ja nie latam długo. Bo się troszeczkę boję ale jedna z popularniejszych to jest na pewno na arubie flamingi. karo_123Member Tematów: 1Odp.: 15Bywalec Witajcie, mam nadzieje że jakoż mi doradzicie… W tym roku będę kończyć 20 lat, niby nie jest to dużo, a jednak biorąc pod uwagę niektóre aspekty, przeraża mnie to. Mój problem polega na tym, że nigdy w życiu nie miałam chłopaka i się nie całowałam ani nic… Bardzo się tym przejmuję, większożć moich koleżanek takie rzeczy ma już dawno za sobą i jest mi okropnie wstyd, że sama nie mam się czym pochwalić. Nie jestem nieżmiała ale za to bardzo zakompleksiona. Nie noszę rozmiaru modelek ale też nie wyglądam koszmarnej nadwagi. Mam okropny użmiech (mimo ładnych zębów) więc niewiele się użmiecham. Nie mam kłopotów w kontaktach z chłopakami, ale oni zawsze traktują mnie tylko jak koleżankę… Dbam o siebie, nie jestem jakimż towarzyskim wyrzutkiem a mimo to wciąż nikt się mną nie interesuje, nawet po alkoholu… Nie wiem co mam robić, od kilku ładnych lat walczę z depresją, zapycham sobie czas jak mogę aby zbytnio nie rozmyżlać ale robi mi się przykro kiedy wychodzę na imprezy czy cokolwiek… Może jakież rady? Jestem kompletnie załamana… 🙁 tapir19Member Tematów: 23Odp.: 57Stały bywalec Ja mojego pierwszego chlopaka mialam w wieku 22 lat a pocalunek w wieku 19. Jeszcze wszystko przed toba, nie martw sie. Jestes bardzo mloda jeszcze alatrisMember Tematów: 2Odp.: 81Stały bywalec Nie ma co panikować, przede wszystkim przestań myżleć o tym tak intensywnie, a ktoż zaraz się znajdzie 😉 aisoglamMember Tematów: 0Odp.: 67Stały bywalec Może spróbuj się zapisać gdzież fotograficzne,turystyczne,nauka chyba są jacyż się kurczowo kręgu koleżanek,może trochę izolować od chłopaków. Ale bez paniki. julia2007Member Tematów: 13Odp.: 264Zapaleniec Tez mi sie wydaje, ze nie ma powodow do paniki. Ja pierwszego chlopaka mialam jak mialam 19 lat. Ty jestes w podobnym wieku. Ponizej jest dobra rada -znalezc sobie dodatkowe zajecia, gdzie mozna poznac chlopakow i nie dac sie traktowac jako rzeczywiscie nie mysl o tym tak duzo – ja poznalam swojego meza w momecie, jak juz pogodzilam sie z tym, ze nigdy nie spotkam swojego jedynego i w ogole przestalam sie przejmowac facetami. Ja też mam prawie 20 lat i nie miałam nigdy chłopaka, bo zawsze kończyło się na tym, że nie chciałam ich mieć bo wkurza mnie takie coż, jak zero luzu 🙂 kończyło się nim się zaczynało. tak po prostu Może przez internet będzie Ci łatwiej nawiązać jakież nowe znajomożci? Spróbuj, mnóstwo teraz portali tego typu. I nie przejmuj się tym aż tak bardzo i im bardziej się będziesz spinać tym gorzej dla Ciebie. julia2007Member Tematów: 13Odp.: 264Zapaleniec akurat internetu nie polecam, duzo czubow;)lepiej do ludzi karo_123Member Tematów: 1Odp.: 15Bywalec przez internet też próbowałam, z tym że nie skończyło się to zbyt dobrze 🙁 kiedy dałam mu swój kontakt na facebooku i zobaczył zdjęcie od razu przestał pisać… było mi masakrycznie przykro i od tamtej pory stronię od tego typu pomysłów
Zobacz 10 odpowiedzi na pytanie: 19 lat i nie miałam chłopaka. Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1897)
zapytał(a) o 22:57 Nigdy nie miałam chłopaka, czy to normalne? Wiem, że spodziewacie się wypowiedzi czternastolatki, która martwi się, że do końca życia będzie sama. Niestety nie należę do tego typu grona. Mam 21 lat i żadnego związku, ba- żadnej randki w życiu. Do pewnego czasu nie było to dla mnie problemem, myślałam "Na studiach poznam kogoś fajnego". Tymczasem jestem bardzo samotna. Płakać mi się chce, gdy widzę, że znajome miały już kilka związków za sobą, są adorowane. Nie wiem co ze mną jest nie tak. To nie tak, że mam wysokie wymagania- nikt mnie przecież nawet nigdy nie podrywał. Z dnia na dzień staję się coraz bardziej samotna, boję się, że nigdy nikogo nie poznam. Nie wiem co jest problemem- jestem zgrabna, szczupła, mam trochę dziecinny wygląd, bo ludzie dają mi 15 lat. Trochę jestem niesmiała, no i nie jestem typem dziewczyny puszczalskiej, nie wyobrażam sobie chodzić w miniówkach niemalże odsłaniających tyłek. Czy znacie dziewczyny, które mając 21 lat nie były nigdy w żadnym związku? Czy to normalne? Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 23:01 Oczywiście ze to normalne, moja mame miała chłopaka dopiero jak miała 25 lat i to był ten jedyny - mój tata :D blocked odpowiedział(a) o 23:04 Mam 22 lata i byłem w jednym poważnym związku w życiu, który zakończył się nie z mojej winy. Można? Można! Może i mam powodzenie, ale nie chcę wiązać się z pustymi lalami, które lecą na grubość mojego portfela. To dobrze, że nie chcesz wiązać się z nieodpowiednią osobą. To absolutnie normalne. Jeszcze znajdziesz miłość swojego życia, trzymam kciuki. Spokojnie dziewczyno, znajdziesz jeszcze tego jedynego również jestem już sam od ponad roku a mam 18 lat, nie martwię się tym wszystko w swoim czasie, zobaczysz będziesz jeszcze szczęśliwa, najgorsze co możesz zrobić to się załamywać i przejmować. :) nie przejmuj się miałem tak samo opis podobny tylko płeć inna :):)powiem Ci tak pierwszy pocałunek w wieku 21 lat i też żadnych randek :) ale teraz nie narzekam wszystko się poukładało i teraz jest pięknietak że wszystko w swoim czasie blocked odpowiedział(a) o 23:10 Wszystko jest z tobą w Porządku. Dużo osób tak ma. Nie jesteś jedyna, uwierz mi. Na wszystko przyjdzie pora. I myślę że powinnaś być bardziej otwarta do ludzi. Nie chcę żebyś potraktowała to jako obrazę bo sama nie jestem osobą pewna siebie, mam tak samo. Ja mam 23 lata i dopiero pół roku temu zaczęłam randkować. Więc to nic strasznego :P Masz dużo czasu. szare myszki to jest towar deficyfowy który straszliwie ciężko znależć,bo się ukrywają i nie wychylają,a one są chyba najlepsze w tych ciężkich czasach dla facetów którzy chcą znależć kobietę swego życia,co jest zadaniem coraz trudniejszym z roku na rok bo wciąż przybywa puszczalskich szlaufów i niewydymek ze szparką wielkości wiadra lub ciemnej studni bez dna,i ogólnie rzecz biorąc wyrachowanych,bezwględnych i zimnych dziundzi też jest coraz więcej a wartościowych kobiet ubywa i powoli stają się postaciami mitycznymi,znanymi jedynie z legend i opowiadań niczym jakieś yeti,potwór z loch ness albo czupakabra Też mam 21 lat, nigdy nie miałam chłopaka, z nikim się nie całowałam, z nikim nie "chodziłam" nawet i uważam, że wszystko ze mną w najlepszym porządku. Witaj w klubie i trzymaj się! :) Rekeer odpowiedział(a) o 09:09 Doskonale wiem o czym mówisz, na karku niedługo będę mieć ukończone 18, a nigdy nie miałem dziewczyny, nawet jednej, marnej randki. Mam to samo, co Ty - wymagania, lekka nieśmiałość, lekki strach przed głowa do góry! Najważniejsze, to się nie załamywać, nie wiesz kiedy ani gdzie może się pojawić ta jedna osoba, na którą czekasz, także załóż różowe okulary i daj sobie jeszcze trochę czasu i okaż cierpliwość :)Powodzenia! Jestem troszeczkę młodszy od ciebie i mam taką sytuację jak ty. Staram się tym nie przejmować. Może po prostu nie spotkaliśmy jeszcze na swojej drodze odpowiedniej, wartej uwagi osoby... Imienny odpowiedział(a) o 23:00 Pomogę Ci, i już masz chłopaka! :D Takiego z internetu. Tak serio, to i przyjdzie czas że Ty też kogoś znajdziesz, lub ktoś Ciebie. Wszystko zależy od nastawienia, zacznij myśleć pozytywnie. Wyjdz gdzieś z koleżankami na dyskoteke albo coś. Zacznij rozmowe z chłopakiem to zaden wstyd. Chlopacy tez odczuwają wstyd może onieśmielasz ich swoja urodąi boją sie do cb podejść pierwsi troche wiary w siebie :) Ansamsa odpowiedział(a) o 07:08 Ja na twoim miejscu zawzięłabym się. Załóż sobie konto na jakiejś stronie randkowej. Chodź czesto w miejsca gdzie przebywa może tak kogoś znajdziesz. I moze przeczytaj jakieś poradniki typu "jak podrywać facetów" ∂σмι♥ odpowiedział(a) o 21:35 Nie trzeba mieć tyłka na wierzchu, żeby mieć faceta, to po 1, po 2 robisz coś, żeby kogoś spotkać? Wychodzisz do ludzi? Jeśli nie, to zacznij, jeśli tak, zacznij nawiązywać relacje, pytaj, poznawaj, podchodz. Najłatwiej znaleźć miłość, gdy się robi nowe rzeczy, może spróbuj jakiś nowych zajęć? Zapisz się na siłownię albo kurs szybkiego czytania, może tam poznasz kogoś wyjątkowego? nie przejmuj sie, czasami tak bywa blocked odpowiedział(a) o 00:15 dziewczyny,ktore majac 21 lat nie byly nigdy w zwiazku ja hheuehue. maluj sie mocniej i tyle, ja przy mordzie gdzie nikt mi nie daje wiecej niz 16 robie krechy, rzesy wymalowane i tyle. no i tez fryzura moze cie postarzyc o pare lat. moze warto zmienic wyglad. a jak chcesz nabrac doswiadczenia jakiegokolwiek to zacznij randkować online, pojedyncze spotkania i moze ktos fajny sie trafi. nawet ten głupi tinder czy coś. no u mnie to tylko internet cokolwiek działa w tym kierunku. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Mam 26 lat . NIGDY nie miałam chłopaka. Wychowywałam się bez ojca i jakiegokolwiek mężczyzny w pobliżu. Czyli na dobrą sprawę od 26 lat nie miałam do czynienia z "życiem z facetem", w obojętnie jakiej formie. Na dodatek zakochałam się w kimś, kogo widziałam dwa razy w życiu i pogadałam może ze 2 godz. zapytał(a) o 21:21 Mam 16 lat i nigdy nie miałam chłopaka. Czy coś jest ze mną nie tak? A, i nic się nie zapowiada, żeby to się miało zmienić ;]A i wyprzedzając pytanie, jakie możecie zadać, to brakuje mi kogoś ;] No nie wiem czy znajdęMoże za 10 lat ...Jestem bardzo zamknięta w sobieJa w ogóle z chłopakami nie rozmawiam, bo jestem bardzo nieśmiałaHeh, dzieciństwo zmarnowane ; pTzn. młodość sobie marnuję, bo mam fobię społeczną ; )I jestem bardzo samotna i ciągle siedzę w domu... ; / ;/I tak od 3 latJa się przez to czuję brzydka i w ogóle ; /A raczej taka nie jestem : kiciorxd odpowiedział(a) o 21:22 Jeszcze pewnie nie spotkałaś nikogo wyjątkowego. blocked odpowiedział(a) o 21:25 każdy ma swój czas na miłośćbądź pewna siebie zapytaj sięmamy co by ci polecała aby się otworzyć przed innymi mewa4 odpowiedział(a) o 22:12 ja tez siedze w domu, ale od pewnego czsu zaczelam wychodzic,..i jesli ma cie to pocieszyc to ja mam 15 lat i tez jeszcze nigdy nie mialam chlopaka, ale postanowilam, ze o sb zadbam, bede bardziej pogodna i otwatra i zrobie cos z tym :Dtobie radze to samo!;;* Nie ! Wszystko z Tobą ok ! ;-)Na pewno za niedługo spotkasz tego jedynego .. Nie martw się ! ; * Bo masz 16 lat. Proste. Będziesz dorosła to na pewno nie odegnasz się od zainteresowanych kawalerów :DPozdrawiam :) blocked odpowiedział(a) o 23:36 mam tak samo,jestem w identycznej sytuacji a jesteś ładna ? podobno chłopacy boją się zagadać do ładnej. vania96 odpowiedział(a) o 19:07 mam bardzo podobnie. pozdrawiam. KasiaIII odpowiedział(a) o 21:23 wszytsko z toba ok . ja mam 15 lat i mam juz dosc tych branow (chlopaki) a ciagle mi maca w glowie ! cdmaniak odpowiedział(a) o 18:54 Jak dodasz zdj. topogadamy , bo możesz byc pasztetem . ; - ))) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Zawsze byłam taką cichą, szarą i na dodatek brzydką myszką, siedzącą gdzieś w kącie nie zauważoną. Inne dziewczyny tryskały pięknością. Również nie byłam też szczupłą osobą, i to była moja największa wada. Zawsze się ze mnie wyśmiewali zawsze kpili sobie ze mnie. Nigdy nie miałam chłopaka, właśnie do dzisiejszych
fot. Adobe Stock, aletia2011 Nigdy nie lubiłam zwierząt. Bałam się ich. Ale ta czarna kotka miała w oczach coś takiego, że nie mogłam jej wyrzucić… Podobno kiedy byłam dzieckiem, któryś z lekarzy uznał, że jestem w pewnym stopniu autystyczna. Bo nie lubiłam ludzi, nie umiałam z nimi rozmawiać, nie bawiłam się z rówieśnikami i wolałam być sama. W dodatku bałam się zwierząt, nawet małych kotków i piesków. Z biegiem lat nic się w tej kwestii nie zmieniło, a pewne fobie tylko się wzmocniły. Nikogo więc nie dziwiło, że jestem sama, nie mam męża (nie darzę mężczyzn sympatią, i wzajemnie) ani przyjaciół. Zawód też sobie wybrałam taki, w którym mało mam do czynienia z ludźmi – jestem archiwistką. Od śmierci mamy przed pięcioma laty mieszkałam w naszym rodzinnym domu sama. Nie czułam się nieszczęśliwa… Nie tęskniłam za zmianą, a nawet gdyby mnie ktoś spytał, byłabym jej przeciwna. Ale nikt nas o to nie pyta. Normalnie wzięłabym miotłę albo jakiś kij i wygoniła kocura! Pięćdziesiąte dziewiąte urodziny spędziłam jak zwykle w kinie. To już taki mój rytuał. Z trzech filmów, jakie były tego dnia w repertuarze wybrałam ten, na którym było najmniej ludzi. „Życie Pi”. Wyszłam oczarowana wizją i przesłaniem. Na piechotę doszłam do domu, wciąż przeżywając filmowe sceny. Postanowiłam też, że następnego dnia wybiorę się na ten film jeszcze raz. Był wczesny lipcowy wieczór. Otworzyłam skrzypiącą furtkę prowadzącą do ogrodu przed domem… Ogród to może za dużo powiedziane, ot kilkumetrowy spłachetek trawnika z kilkoma krzewami przedzielony kamiennym dojściem do mikroskopijnego ganku. Z tyłu domu ogród był nieco większy, mniej więcej wielkości dwóch garaży. A parterowy dom miał pięćdziesiąt pięć metrów plus strych i piwnica. I z pewnością wymagał generalnego remontu, ale jak większości mieszkańców tej dzielnicy, nie było mnie na to stać. No, ale ja nie o tym miałam mówić… Wchodziłam już na na ganek, gdy usłyszałam jakby pisk, miauknięcie. Wspomniałam, że nie lubię zwierząt? Kiedyś się ich bałam, potem pozostała już tylko niechęć. Brudne, głupie, irytujące… Przeganiałam wszystkie bezpańskie koty, które próbowały zamieszkać na moim terenie, i kiedy usłyszałam ten dźwięk, wzięłam z ganku kij, który stał oparty o ścianę i zeszłam, żeby przegonić zwierzaka. Schyliłam się, zajrzałam pod schodki i napotkałam spojrzenie pary zielonych oczu. Coś było w nim takiego, że okrzyk, którym miałam przegonić kota, zamarł mi na wargach. Dopiero potem zobaczyłam, że to była kotka Czarna jak smoła, z białymi skarpetkami. W dodatku w zaawansowanej ciąży. Oddychała ciężko. Myślę, że poniekąd byłam pod wrażeniem filmu – tym sobie tłumaczę to, że tego dnia nie wyrzuciłam zwierzaka z mojego ogrodu. Weszłam do domu, zrobiłam sobie kolację. Poczytałam książkę i postanowiłam się położyć. W łazience umyłam zęby i… popatrzyłam na siebie w lustrze. I w tym momencie zrozumiałam, dlaczego spojrzenie kotki tak mną wstrząsnęło – było dokładnie takie samo jak moje. Tylko co w takim razie oznaczało? Nie chciałam o tym myśleć. Położyłam się do łóżka, ale sen nie nadchodził. W końcu zdenerwowana wstałam, nalałam do miseczki wody i wyniosłam na dwór. Postawiłam niedaleko schodków. – Napij się – burknęłam. Po czy wróciłam do łóżka i tym razem zasnęłam bez kłopotów. Kotka okociła się po dwóch tygodniach. Ten czas spędziła pod moimi schodkami, wychodząc tylko po to, by napić się wody, załatwić i zjeść to, co jej zostawiłam. Tak, dokarmiałam ją. Dlaczego? Nie wiem. Śmiałam się w duchu, że z kobiecej solidarności – jej facet dopadł ją i przepadł, zostawiając z całym kłopotem. Jakie to znajome. Tyle się o tym naczytałam i nasłuchałam. A może powodem było to spojrzenie zwierzęcia, tak podobne do mojego? Patrzyłam sobie w oczy w lustrze i zastanawiałam się, co ono oznacza? „W czym moje życie jest podobne do życia tej bezdomnej kotki? Przecież ja bezdomna nie jestem”. Czarna (tak ją nazwałam) urodziła pięć kociąt, żadne nie było ciemne jak ona, ot zwykłe burasy. Postanowiłam, że przegonię je, jak staną na nogi Wytworzył się pewien rytuał – rano otwierałam drzwi, a za nimi siedziała już Czarna i czekała na świeżą wodę i jedzenie. Dawałam jej resztki ze swojego stołu oraz trochę mięsa i ryb. Jadła wszystko. Po trzech tygodniach pod drzwiami czekał już rządek sześciu kotów. Znak, że skończyło się karmienie mlekiem. Zrozumiałam, że jeśli dalej tak będzie, to nigdy się ich nie pozbędę. Nie mogłam do tego dopuścić. Więc co teraz? Wzięłam miotłę i postanowiłam koty przegonić. Niech idą do sąsiadów. Wyszłam do ogrodu i przez chwilę patrzyłam, jak kociaki polują na motyle. Ludzie mówią, że to słodkie, dzielą się filmikami w internecie, cmokają z zachwytu. Mnie ten widok nie ruszał. Kątem oka zobaczyłam, że zza węgła wychodzi Czarna. Spojrzałam na nią – usiadła przy schodkach i patrzyła na mnie. Jakby czekała, jaką podejmę decyzję Tym razem zrozumiałam, co wyrażało jej spojrzenie – rezygnację i poddanie się losowi. A przynajmniej tak właśnie pomyślałam. Moją drugą myślą było: „No dobra, przegonię koty, ale przecież one mogą wrócić. Wiadomo, że koty przyzwyczajają się do miejsca. I rozpocznie się wojna między mną a nimi. Nie mam do tego nerwów”. Potrzebne było mi ostateczne rozwiązanie, takie które sprawi, że koty znikną z mojego życia na zawsze. Wpuściłam do swego życia nie tylko Czarną, ale i kogoś jeszcze… Wróciłam do domu i napisałam ogłoszenie, że mam do rozdania pięć kociąt. Bez szczepień i odrobaczania. Powiesiłam kartki w kilku miejscach na osiedlu – przy sklepie, na płotach, na bazarku. Już następnego dnia przyszły dwie dziewczynki z rodzicami i wybrały sobie kotki. Czarna nie protestowała, patrzyła tylko na mnie. Nie wiem, z wyrzutem, że je oddaję, czy z wdzięcznością, że ich nie potopiłam? Choć zapewne tak naprawdę o niczym takim nie myślała, przecież to tylko kot. Ostatniego kociaka pozbyłam się pięć dni później – był najsłabszy i najbrzydszy, rudy i chudy, i nikt go nie chciał. To była sobota, siedziałam w domu i prasowałam, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam. Na ganku stała kobieta mniej więcej w moim wieku i trzymała w dłoni Rudego. Uśmiechała się szeroko. – Dzień dobry. Nazywam się Rozalia. Czy ten słodziak jest do wzięcia? Słodziak… Pewnie to jedna z tych, które wsadzają tonami zdjęcia kotów do sieci. – Tak, jak najbardziej. – Cudownie. Mogę wejść na chwilę? Zawsze chciałam panią poznać, teraz mam powód – uniosła kotka. Chciałam powiedzieć, że skoro już ma to, po co przyszła, ja nie jestem jej do niczego potrzebna, ale Rozalia emanowała taką radosną aurą, że nie byłam w stanie jej odmówić. No i co to znaczy, że chciała mnie poznać? Rozsiadła się w kuchni. Choć nie rozglądała się ostentacyjnie, to byłam pewna, że wszystko zauważyła. – Jestem gospodynią proboszcza. Czasami przychodzi pani do naszego kościoła. Poza mszą. Wiem, że nie szukała pani towarzystwa, więc nie miałam śmiałości zagadać. Zresztą, ja tu paniuję, a przecież do jednej klasy chodziłyśmy. W podstawówce – popatrzyła na mnie wyczekująco. Nie pamiętam nikogo ze szkoły ani podstawowej, ani średniej. Unikałam ludzi. Nie patrzyłam im w oczy, nie słuchałam, co mówią. Ale Rozalia… Nieco puszysta dziewczynka, istne żywe srebro, która samym swoim widokiem, energią wywoływała we mnie zmęczenie. Przez kilka tygodni w pierwszej klasie podstawówki chciała się ze mną zaprzyjaźnić. Dlatego ją zapamiętałam. Bo w pewnym momencie pożałowałam, że jestem, jaka jestem. Pewnego wieczoru przed zaśnięciem pomyślałam, że byłoby fajnie mieć ją za przyjaciółkę. Może nauczyłaby mnie, jak się śmiać. Być może to życzenie potrzebowało pięćdziesięciu lat, by się spełnić. Rozalia weszła w moje życie i już go nie opuściła. Powoli wciągnęła mnie w krąg swoich przyjaciółek, które pozwoliły mi stać trochę z boku, a jednocześnie grzać się w cieple ich życia. I pewnie dlatego moje oczy zaczęły się uśmiechać. A kotka? Kiedy wszystkie dzieci Czarnej znalazły domy, popatrzyłyśmy sobie w oczy. Teraz już wiem, co łączyło mnie z Czarną Samotność i tęsknota za przyjaźnią. Więc pewnego dnia rano, kiedy otworzyłam drzwi, a Czarna jak zwykle siedziała na ganku, czekając na wodę, odsunęłam się, pozwalając jej wejść do środka. Przechodząc obok mnie, otarła się lekko o moje nogi. To było… miłe. Być może pewnego dnia ona wskoczy mi na kolana, a ja ją pogłaszczę. Może wtedy i w jej oczach dostrzegę radość. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Mam 22 lata nigdy nie miałam chłopaka bo wstydzę się chłopaków gdy jakiś do mnie coś mówi lub zaprasza na randkę to jestem obojętna. Przyjaciółka mówi abym szła do psychologa chyba
Ten post nie będzie narzekaniem, że nikomu się nie podobam, czy też nikt mnie nigdy nie pokocha. Nie, ten post będzie wyjaśnieniem dlaczego nigdy nie miałam chłopaka i dlaczego wątpię w zmianę tego stanu. Sama nie wiem od czego zacząć. Może standardowo od samego początku. Kiedy byłam mała, czyli mając pomiędzy pierwszym, a piątym rokiem życia mieszkałam w Holandii. Życie tam wtedy bardzo mi się podobało. Mam stamtąd wiele pięknych wspomnień. Jednak poza nimi w głowie utknęło mi to jedno. Kiedy tata wpadł w szał mama uciekła przed nim do sypialni, a ja siedziałam z nią w jednym pokoju i trzymałam drzwi od środka. Tata próbował je otworzyć i wrzeszczał. Sama nie wiem jakim cudem utrzymałam drzwi mając zaledwie ok. 4 lat. Nie wiem, czy taka sytuacja zdążyła się raz, czy więcej razy. Mimo odzyskania przeze mnie pamięci to tego nie jestem pewna. Przejdźmy do polskiego przedszkola. Już tam zaczęłam być wyśmiewana i odstawiana na bok. Głównie przez chłopców. Wrócimy jeszcze do tego. Czas na polską podstawówkę. Ten etap był najgorszy z całego toku mojej nauki. To wtedy mimo całkowitej zmiany otoczenia byłam wyszydzana najbardziej i to przez samych chłopaków. Zarówno z mojej klasy jak i przez tych o kilka lat starszych. Potrafili ustawić mnie pod ścianą, sami stanąć wokół mnie w kółku i mnie wyśmiewać. To niestety nie był koniec poniżania mnie. Gdy wszyscy byli na podwórku, na przerwie, a ja w pustej szkole podszedł do mnie „przywódca” chłopaków starszy ode mnie jakieś 4-5 lat. Zanim cokolwiek zdążył zrobić uderzyłam go z całej siły w plecy najsilniej, jak tylko potrafi drugoklasistka pod wpływem adrenaliny i z całkiem dużą jak na wiek i płeć siłą. Wtedy też grupa starszych chłopaków przestała mnie prześladować. To nadal nie koniec. Chłopcy z klasy jak to oni uwielbiali się wygłupiać i jedną z ich zabaw było otwieranie damskiej szatni na w-f, gdy się przebierałyśmy. Od 1 klasy miałyśmy wybrane swoje miejsca. Ja zawsze stałam przy wejściu. I tak, gdy się przebierałam musiałam jednocześnie trzymać drzwi. Chłopcom mimo tego, że trzymałam czasami udawało się je otworzyć i zobaczyć mnie samą w szparze między futryną, a deską. Co dodawało mi jeszcze więcej poczucia skrępowania i upokorzenia to to, że dopiero co zaczęłam chodzić w pierwszych stanikach. Dla dziewczynek samo to, że zaczyna dojrzewać jest krępujące, a co dopiero przyglądanie się temu przez płeć przeciwną. Jednak najgorszym wydarzeniem z podstawówki było to, gdy poszłam skorzystać z łazienki. Nie wiedząc o tym, że trzech chłopców poszło za mną. Zapukali kilka razy w drzwi kabiny, w której przebywałam. Za każdym razem odpowiadałam, że jest zamknięte. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i siedząc na toalecie zobaczyłam 3 śmiejących się ze mnie chłopaków. Usilnie próbowałam się zasłonić. W końcu stamtąd wyszłam i pobiegłam z płaczem do opiekunki świetlicy. Do dziś nie wiem jaka kara ich spotkała, ale pewnie zbyt mała. W gimnazjum praktycznie się ze mnie nie wyśmiewano. Był jeden chłopak, który ze mnie drwił. Nawet wyzwał mnie na siłowanie się na rękę. Wygrałam i wtedy zostawił mnie w spokoju. Mimo wszystko gnębiona byłam, także na prywatnych korepetycjach. Korzystałam z nich z 3 obcymi chłopakami. Jeden był miły. Reszta no cóż. Zabrali mój telefon i zaczęli przeglądać zdjęcia. Uciekali przede mną po cały budynku. Musiałam siłą odbierać moją własność. Gdy chciałam jednego z nich kopnąć, bo po dobroci nie chciał oddać mojego telefonu to zostałam uznana za wariatkę. Innym razem byłam wyśmiewana po niemiecku, abym nie zrozumiała. Jednak rozumiałam wszystko. To nie był koniec drwin w okresie gimnazjalnym. Na wakacjach jechałam z dwoma koleżankami na orlik. Na rowerach. W pewnym momencie z na przeciwka nadeszli trzej chłopacy. Jeden z nich chwycił za kierownicę roweru, na którym jechałam i wywrócił mój rower. W skutek czego nie tylko byłam poobijana, ale także stłukła mi się szybka telefonu, który miałam przy sobie. Wtedy jeszcze nie rozpoznałam w koledze, winowajcy mojego wypadku chłopaka z którym chodziłam kiedyś do przedszkola. Razem z koleżankami zignorowałyśmy ich i już bez przeszkód dotarłyśmy do celu. Niestety niedługo po przybyciu na miejsce przyszli tam, także chłopacy, którzy wcześniej mi się naprzykrzali. Byłam już wkurzona samym zrzuceniem mnie z roweru i rozbitym ekranem telefonu, ale to jak chłopak znający mnie z przedszkola zaczął mnie wyzywać od pasztetów przeważyło szalę. Zaczęłam biec w jego stronę, a ten nadal się ze mnie śmiał myśląc, że go nie dogonię. Jednak adrenalina zrobiła swoje i po chwili ciągnęłam go za bluzę w stronę płotu przez pół boiska. Nie ukrywam, w całej tej złości skopałam go, ale skończyło się tylko na jego utracie godności i wstydzie przed kolegami. Ojczym także zawinił. Przez niego, a raczej dzięki niemu zobaczyłam jak bardzo trzeba ograniczyć zaufanie do innych osób. Nie była to bezbolesna lekcja. Rozstał się z moją mamą w bolesny sposób, ale nie chcę wnikać. W każdym bądź razie, gdy usłyszałam, że mamie coś się dzieje, pobiegłam odciągnąć od niej ojczyma. Chwyciłam go za nadgarstki, długo patrzyliśmy sobie w oczy i się szarpaliśmy. W pewnym momencie doszliśmy do krawędzi schodów przez dłuższą chwilę staliśmy nad nimi. Czułam, że zaraz mnie zrzuci. Pomyślałam tylko „no dajesz, jeszcze to popamiętasz”. Na szczęście w ostatniej chwili mama krzyknęła żeby mnie zostawił co go ocuciło. Ostatecznie ze schodów nie spadłam. Bardzo bym chciała, żeby to był koniec mojej opowieści. Jednak jest jeszcze jedna rzecz, o której nie wspomniałam. Czyli przesłuchanie zamiast urodzin. Brzmi kiepsko i takie jest. A więc tak spotkałam się z tatą w moje urodziny, aby świętować. Liczyłam na miłą, radosną atmosferę. Za to dostałam przesłuchanie. Tata cały czas trzymał telefon na kawiarnianym stoliku co wzbudziło moją czujność. Dopytywał mnie o sytuacje finansową w domu. Wyliczał ile to niby jego zdaniem mamy pieniędzy itd. Jednak ja starałam się milczeć nie chciałam powiedzieć za dużo. Spędziliśmy tak parę godzin. Od tamtego czasu słowem się do niego nie odezwałam. Nie zależnie od tego czego się dowiedzieliście. Jest jeszcze jeden szkopuł. Nigdy nie byłam zakochana, ani chociaż zauroczona. Te uczucia są mi obce. Mogę kochać rodzinę, czy przyjaciół, ale mam wrażenie, że nigdy nie będę zakochana jeśli chodzi o związek jaki tworzy się w parach. Czy jest mi z tego powodu smutno? Ani trochę, dla mnie to naturalne. Nie za bardzo rozumiem związki jakie tworzą pary. Dla mnie to nie pojęte oddawać się tak drugiej osobie. Nie mam, aż takiego zaufania do drugiej osoby.

Read 3. Nie dam się zdominować. from the story Ja wilczyca by PureTaboo (Daria Słowińska) with 23,902 reads. alfa, romans, wataha. Z zabójczą prędkością wpadł

Zapewne ma Pani swoje powody, by przeżywać siebie, innych ludzi i świat w taki, a nie inny sposób. Portretuje Pani siebie jako kogoś, kto pragnie bliskości, ale spodziewając się zranienia, sam zadaje ciosy oraz buduje mury. Na ten portret składają się Pani przekonania, założenia, obawy, wyobrażenia. Skąd się biorą? Najprawdopodobniej z doświadczeń, których ślady zapisały się w Pani. Intuicja podpowiada Pani, gdzie może leżeć problem (niska samoocena, wyobrażenie miłości jako przeżycia bolesnego i nierealnego). Skoro chłodne i logiczne podejście nie wystarcza, trzeba by zanurzyć się głębiej i rozejrzeć po Pani wewnętrznym świecie. Zachęcam Panią do rozważenia psychoterapii, w czasie której mogłaby Pani dotrzeć do źródeł swoich niepokojów, nauczyć się lepiej radzić sobie z emocjami i zwiększać gotowość otwierania się na bliskość z innym człowiekiem.

x5gv. 340 147 211 47 423 395 491 137 334

nigdy nie miałam chłopaka